Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 19:32, 16 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Toshiro przytaknął jedynie głową i spojrzał w stronę zbliżającego się z ogromną prędkością wroga. Corran już zniknął w drzwiach baru, kiedy jeden ze ścigaczy przejechałby Kel dora gdyby ten w porę nie odskoczył z miejsca. Były na szczęście tylko trzy pojazdy. Ten, który miał zamiar już wykończyć Toshiro zawrócił ''Zginiecie, ty i ten twój kolega też, jedi do niewoli nie bierzemy.'' Młody wojownik wstał, przyciągnął miecz świetlny, który wypadł mu z ręki przez paroma sekundami ''Doprawdy? Doskonale, zatem co powiecie na małą zabawę? Gońcie mnie!'' wówczas zaczął biec w przeciwnym kierunku ''Tak tak! Uciekaj tchórzu! I tak już nie żyjesz! Chłopaki, obłowimy się dzisiaj u tego śmierdzącego hutta!'' Trzy ścigacze ruszyły za biegnącym. Strzały z blasterów poleciały gotowe by zabić, jednakże wszystkie, ku zdziwieniu bandytów, zostały odbite - Toshiro bez problemowo odbijał strzały od zielonego ostrza nawet w biegu, mało tego, dwie trafił w głowę i w płuco przeciwnika. Chwilę potem, dało słyszeć się niewielki wybuch.. Trzeci zbir zaprzestał strzelaniny, przyśpieszył i podjął próbę przejechania ''heh, tak jak przewidywałem.. i o to znaleźliście się w pułapce!'' Gdy pojazd miał już dopaść ofiarę, ta odskoczyła, w powietrzu zatrzymała w czasie maszynę i jej właściciela. Polała się krew, głowa trzeciego zbira turlała się teraz po ulicy.. Toshiro w porę przejął ścigacz, zawrócił i zahamował, tak samo jak i lider rzezimieszków, u którego śmiech przerodził się w furię ''grrr.. jeszcze wrócę jedi..'' ''nie sądzę, widzisz, mam do ciebie troszkę pytań'' na szczęście Toshiro, przeciwników było tylko trzech.. już pierwsze użycie mocy nie było takie łatwe, zatrzymanie w czasie, nawet na krótką chwilę, jest niestety dla młodego kel dora nie co bardziej kosztowne.. Zbir skręcił i chciał już odjechać w spokoju, jednakże walka nie dobiegła końca - kel dor stał się tym razem kotem, a lider myszką. Uciekający w coraz to większej panice przyśpieszał, starał się zgubić pogoń, ale wszystko na nic. Ścigacz lidera był nieco szybszy od pozostałych, lecz bardzo szybko trafili na bardzo prostą drogę, więc Toshiro mógł się jeszcze raz skoncentrować.. by uszkodzić mocą silnik maszyny swej ofiary. Uciekający zauważył to bardzo szybko, ponieważ coś nagle zaczęło się palić.. został zmuszony do opuszczenia pojazdu, który pojechał dalej.. i wybuchł. Zbir nie miał lekkiego lądowania . Shiro przyhamował i zbliżył się, tym razem już krokami do napastnika. Złapał go za twarz i obił raz jego głowę o najbliższą ścianę, przez co niemalże stracił przytomność ''a teraz powiedz mi jedną rzecz.. co oznaczało twoje zdanie o hutt'cie, u którego byście się obłowili?'' ''uyyghhhhh...'' ''gadaj.'' tym razem Toshiro użył mocy ''Abb..bb.. abbadir, to jego immię..'' hmh.. jak wielka nagroda za nasze głowy?'' ''trzyyy..dzieeśccii tysięcy.. z-za każdą głowę jedi - wojownika nadziejjiii..'' za każdą głowę wojownika nadzieji.. tak powiedział młodemu wojownikowi bandyta, który go napadł. Ten fakt spowodował, że Toshiro był trochę zaskoczony - polowano na niego.. i na jego przyjaciół też. ''dziękuję za informację. Dam ci jeszcze jedną szansę i pozostawię cię przy życiu. Nie zmarnuj jej.'' Kel dor miał już odchodził, lecz obolały podniósł blaster, leżący obok niego i strzelił do Toshiro'a, ten wyjął natychmiast miecz i większość strzał odbił w stronę strzelającego.. ''eh.. zadziwiający jest czasem ten ''akt desperacji''. Odszedł w kierunku baru..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tőshirő dnia Wto 19:34, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
renji
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 1:28, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Renji wstał , rozglądnoł się , zmrużył oczęta i rzekł : " kurwa ja tu 3 lata śpię ? WTF? nawet JA nie mam na kompie" po czym wszedł na torrenty i pobrał ów grę po to aby się go nie czepiali ze lama nie ma a pisze .
"Za rok " - Toshiro
"a ja nadal tych pysiów do kurwy nędzy zajebanej mać nie mam !"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 2:00, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Po krótkiej bitwie, Toshiro skierował się ponownie do baru, w nadziei, że ponownie spotka się tam z Mistrzem Corranem i wypije z nim w spokoju bespińskie porto. Szedł przez bardzo długi czas i powolnym krokiem.. wbrew pozorom był już bardzo wyczerpany i marzył o ''niewielkim'' relaksie.. rozważał także informacje, które przed chwilą usłyszał.. Polowanie na Wojowników Nadziei.. przez chwilkę zastanawiał się czy sam upadek akademii nie miał z tym nic wspólnego. Możliwe, że byli w niebezpieczeństwie już te trzy lata temu właśnie z powodu łowców nagród? Nie wiedział o co tu chodzi, ale czuł, że musi odnaleźć tego otyłego roba.. ''hutta''* i wydobyć od niego jak najwięcej. Ale.. gdzie szukać? Chciał to właśnie omówić ze swoim Mistrzem. Przed barem zainteresował go fakt, że statku NORMANDY SR2 już nie ma.. ''odlecieli..? ciekawe po co przybyli.. mam nadzieję, że Mistrz Corran także ma jakieś wieści''. Miał już wejść do środka, ale nagle przystanął.. zaniepokoił go jeden szczegół - nie wyczuwał Corrana. W ogóle, jakby rozpłynął się w powietrzu. Za to wyczuł co innego. Na jego twarzy pojawiło się po części przerażenie, po części lekki uśmiech ''eh.. wróciłeś narozbrabiać cooo? Pewnie Corran nie mógł Cię znieść to poszedł na górę!'' wkroczył energicznie do baru z krzykiem ''Noo! wróciłem w końcu!!!!''
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 3:07, 01 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Toshiro wszedł do baru, próbując zrobić to tak, by zwrócić na sobie jak najmniej uwagi. Jego wzrok błądził z pod kaptura tu i tam.. generalnie większość baru stała się, delikatnie mówiąc, pobojowiskiem - ogólne wnętrze baru wyglądało jakby się nim nikt nie zajmował od wieków.. wszędzie połamane, poniszczone stoliki oraz krzesła, masa porozbijanego szkła, podłoga niemalże w całości mokra, albo chociaż wilgotna, była nawet jedna, nie mała kałuża.. Jedi pomyślał jedynie, że nawet za jego czasów tutaj nigdy nie było takiej wielkiej imprezy.. a na pewno nie tak wielkiej by zostawiać, albo w ogóle wpuszczać do baru jakąkolwiek, schlaną na amen pijaczynę, która jeszcze postanowiła rozłożyć się na środku podłogi, jak w ośrodku spa. Mimo wszystko, nie mogłoby być cudowniejszego widoku, niż wtedy, kiedy zobaczył jakiegoś Chissa, ZA JEGO WŁASNĄ LADĄ, przeczyszczającego szklanki i tak niezwykle brudną ścierką.. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie piekące zmęczenie, ten bar już byłby postawiony na nogi.. albo przestałby istnieć. Toshiro usiadł przy ladzie, Chiss odwrócił się w jego stronę ''Co podać?'' Jedi przez długi czas rozglądał się po trunkach, nie podając odpowiedzi ''Zamawia, albo wychodzi, inaczej wzywam ochronę'' Toshiro spojrzał na barmana miną typu ''Are You Fcking kidding me?'' ''zamawia. Poproszę Bespińskie porto..'' ''służę uprzejmie'' Kel dor westchnął i oparł głowę o jedną ze swoich rąk, czekając na trunek. Zastanawiał się, gdzie teraz do licha może podziewać się Corran. Umówili się tutaj, w barze. Może teraz medytuje jednak na szczycie? Nie, dałby znać Tośkowi. Właściwie, to w ogóle nie w jego stylu, że zniknął bez śladu.. przynajmniej według Toshiro. W końcu barman podał mu szklankę z trunkiem. Popatrzył chwilę na wnętrze szklanki i zamyślił się głęboko.. po pięciu minutach wstał, a pełną szklankę rzucił gdzieś na podłogę. W pierwszej chwili barman osłupiał. W drugiej już wrócił do swojej pracy ''cóż, z tego co widzę to taki przypadek, gdzie picie ląduje na podłodze chyba nie jest nowością w tym miejscu, prawda?'' Odparł drwiąco Toshiro. Wyszedł na ulice Coruscant, które wciąż roiły się od trupów.. ''jeszcze tu nie posprzątali.. eh..'' Skierował się do swojego ulubionego miejsca do medytacji - największy budynek na horyzoncie. Gdy dotarł, miejsce okazało się puste. Nie było nikogo, tylko Toshiro, pozostawiony swoim myślom.. Przystąpił do długiej medytacji..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 20:26, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Pustka.. nic, zupełnie nic, Toshiro nie był w stanie odnaleźć nawet najdrobniejszych śladów po Corranie, jednakże czuł coś innego, pewne wibracje mocy, możliwe do odczucia, choć niezwykle odległe, jakby owy punkt był.. nieosiągalny. Nie umiał tego wrażenia w żaden sposób zidentyfikować, mimo że wydawało się niezwykle znajome, a jednak nieznane.. Próbował w medytacji dojść do tego punktu, sprawić, że jednak będzie osiągalny, odkryć tajemnice.. Za każdym razem jednakże cel poszukiwań oddalał się, czasami zmieniał swoją lokację.. zawsze, gdy wydawał się bliski swego odkrycia, atakował go niemiłosierny chłód, burza, będąca barierą.. To nieprzyjemnie uczucie sprawiało, że zaczynał mieć coraz to gorsze przeczucia. Otworzył oczy. Wstał. Znów stał i funkcjonował w prawdziwym świecie, na Coruscant, na jednym z najwyższych punków w okolicy. Wszystko wtedy wróciło do normalnego stanu rzeczy - dziesiątki tysięcy pojazdów dalej przelatywało określonymi trasami, niezliczona ilość budynków, przypominająca wielką, zwartą, maszerującą armię, na którą patrzy się z góry. Westchnął.. Nie odnalazł swego mistrza, ani niczego co po nim mogłoby być z nim związane. Przez chwile zastanawiał się, czy owe wydarzenia, z związane z tym chwilowym spotkaniem, z krótką bijatyką i bałaganem na ulicy faktycznie były realne, czy to fakt, czy iluzja.. Może krótki sen? ''To chyba jednak nie sen.. mięśnie od czegoś jednak muszą mnie boleć i jeszcze to zmęczenie..'' westchnął ponownie Kel Dor. Ale jeśli to prawda, to gdzie do cholery podział się Corran, oraz o co chodzi z tym przeklętym huttem? Po krótkim zanalizowaniu sprawy, skatalogowaniu i nadaniu priorytetów, wychodzi na to, że medytacjami nie osiągnie zbyt wiele, zawsze trafiał w nich i najprawdopodobniej trafiać będzie na punkt wyjścia, a więc trzeba jednak szukać w miejscu zaginięcia ''Czyli jednak wracamy do baru! Świetnie, znowu pogapię się na kałuże krwi i cmentarz, po drodze..'' W pierwszej kolejności udał się ponownie do świątyni, a dokładniej, do swojego dawnego pokoju. Stanął w pomieszczeniu z trzema drzwiami, nad którymi, mimo tych wszystkich zatarć i niedoskonałości, wciąż były widoczne ślady dawnych oznaczeń. ''Eh.. Stare, Dobre czasy.. pamiętam jak po raz pierwszy tutaj stanąłem, tak jakby to było wczoraj! Ciężko uwierzyć, że minęło tyle czasu..'' Jednakże przed wejściem do pokoju stanął i zamknął oczy. Był przekonany, że to miejsce roi się od wszelkich pułapek albo min. Kiedy wkraczał do świątyni ponownie i przemierzał owe korytarze wraz z własnym mistrzem, czuł, że coś tu jest nie tak.. że mogliby tu napotkać jakąś nie miłą niespodziankę.. ale wtedy nie spotkał, a teraz i nie wyczuł żadnego zagrożenia.. Zdziwiło go to nie mało. Wstukał odpowiednie hasło i z większym przekonaniem wszedł do kolejnego pomieszczenia, po czym zamknął za sobą już stare, bardzo stare drzwi i rozejrzał się po pokoju. Zastał go w takim samym stanie, jak zostawił. Niezwykły porządek i ład wciąż trzymały to miejsce. Przeszedł się troszkę tu i tam, zajął się przeglądaniem swoich dawnych rzeczy, liczył na to, że znajdzie tu coś ciekawego.. i znalazł - pewien, mały, niewielki przedmiot. Schował go w odpowiednie miejsce i zamierzał już opuścić pokój. Po zabezpieczeniu drzwi, jeszcze na chwilę przystanął, spojrzał na drzwi znajdujące się po środku, na drzwi pokoju Clan Leadera.. Corran osiągnął tę rangę, choć jeśli pamięć go nie myli, za często w swym pokoju nie przebywał.. Kolejnym był Pafi. Gdyby tylko znał kod, najprawdopodobniej podjąłby się małej eksploracji.. W końcu miał ruszyć z powrotem do baru i właśnie wtedy to poczuł.. coś się zbliżało.. w dość szybkim tempie ''A zatem przeczucia mnie nie myliły.. coś tu jest nie tak.'' miecz trzymał już w ręce przygotowany. Otworzyły się drzwi, z których wyłoniły się cztery droidy bojowe, opancerzone w tarczę ochronną.. ''ledwo co jestem po walce i znowu zmuszany do wysiłku! mm.. ciekawy dzień..'' czerwone strzały zaczęły latać we wszystkie strony, Toshiro wykonywał w powietrzu nadzwyczajne ruchy, dzięki którym posuwał się dość szybko naprzód a także sprawnie unikał ataków. Zielone, dwa ostrza, wprawione w ruch odbijały niektóre pociski w stronę przeciwnika. Gdy tarcze zostały dezaktywowane przez odbite pociski, a jeden droid już padł, dystans między Jedi a nimi został niemal całkowicie zmniejszony, wówczas wystarczyło tylko kilka drobnych cięć by wszystkie maszyny leżały już popsute. Kel Dor biegł do najbliższego wyjścia najszybciej jak mógł. Gdzieś tam z tyłu dało się słyszeć nieco opóźnione wybuchy.. W ostatniej chwili wyskoczył przez najbliższe okno, a za nim jęzory ognia i potłuczonych szyb. Znalazł się wtedy ponownie na ulicy i nie mało poobijany.. Miał okazję odetchnąć. Spojrzał ostatni raz w stronę akademii, na szczęście płonęło jedynie miejsce, gdzie znajdowało się owe okno ''Myślę, że i tym także zajmą się odpowiednie służby..'' Wstał, otrzepał się i prędko schował miecz. Wziął głęboki wdech i ruszył w stronę baru..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tőshirő dnia Nie 20:31, 04 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 19:50, 08 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kel Dor miał teraz ochotę na mocny sen.. Dzisiejszy dzień nie należał do najspokojniejszych, choć fakt faktem, bywał już w gorszych sytuacjach. Teraz samotnie spacerował po ulicy zatapiając się w myślach, nie zważając na ohydne otoczenie. Przechodził akurat obok urządzonego przez Corrana cmentarzyska, gdzie obecnie jacyś inni, młodzi gangsterzy rozprawiali o tym, jak to możliwe, że jeden z ich kolegów leżał rozcięty na pół.. Usłyszał także teorię o tym, że dość nie dawno musiała tu być olbrzymia wojna gangów ulicznych, przez co Tosiek wolał już nie patrzeć w tamtą stronę. Zatrzymał się jeszcze chwile przed drzwiami baru, ponownie starał się wyczuć coś podejrzanego, albo znajomego. Tutaj akurat wyczuł jedynie chaos spowodowany przez setki pijaków, walających się po niegdyś gładkiej powierzchni podłogi, albo niszczących wszystko co do zniszczenia się nadaje. Już miał otworzyć drzwi, gdy nagle poczuł lekki, charakterystyczny ból w prawej nodze. Poczuł także coś jeszcze.. coś podobnego do ciemnej strony mocy, mroku i chłodu jaki za sobą niesie, choć teraz, o tej porze dnia było dość ciepło. Owe odczucia zniknęły jednak równie szybko co się pojawiły. Toshiro lekko przymknął oczy. Bardzo dziwne uczucie, szczególnie, że w takim momencie, wiedział na pewno, że to nie był żaden uraz wewnętrzny.. nie umiał jednakże tego głębiej zidentyfikować. Otworzył drzwi do baru, wszedł, jednakże od ostatniej wizyty nic się nie zmieniło. Tym razem jednak, szedł w stronę lady bardziej energicznym chodem, przy okazji przeskoczył przez leżącego na ziemi pijaka, tego samego, o którego o mało nie potknęli się wcześniej Corran i Tosiek. Chiss'owy barman, którego ciało zajmowało prawie całą powierzchnię za ladą, gdzie robił podejrzanego i z pewnością taniego drinka jakiemuś innego pijalcowi. Ledwo położył szklankę na ladę i wypowiedział słowa ''co poda..'' A Jedi już stał przed ladą i odparł ''Co podać? Odpowiedzi na moje pytania, Ty gruby, nędzny zakuty łbie!''. Chiss stanął jak wyryty. Teraz trzymał oczy szeroko otwarte ze zdziwienia i lekko ze strachu, a nie trudno było zobaczyć gniew i złość w głosie kel dora. ''Jeszcze dziś, była tutaj pewna osoba, w czarnych szatach. Nietrudno było zorientować się, że to Jedi.. możliwe, że nawet dobrze tobie znajomy. Na pewno zamawiał bespińskie porto..'' ''jaa.. ee.. nie wiem o czym ty..'' Tym razem Toshiro podskoczył do barmana, złapał go za kołnierz i lekko uniósł ''GADAJ!'' W tym czasie do lady zaczęła zbliżać się dość szybko mała grupka klientów baru, którzy z pewnością byli podobnymi typami z pod ciemnej gwiazdy, co Ci, którzy leżą martwi na ulicy. Jeden rzucił się na Jedi z nożem i okrzykiem ''Tyyy..!!''. Wówczas puścił barmana, dobył miecza a kilka chwil później kolejne ciała leżały przepołowione.. ''al-le.. jedi.. wy nie możecie przecież..!'' próbował wykrztusić z siebie cokolwiek leżący na podłodze Chiss, jednakże przerwał mu słowa Tośka ''Doprawdy? Wyobraź sobie, że tamci za barem myśleli tak samo. Ale Ty odpowiedz mi, Jak śmiałeś doprowadzić TO miejsce do takiego stanu, i nie mogę zrozumieć.. Jaki idiota posadził ciebie na MOIM STANOWISKU!'' Barman już wiedział z kim rozmawiał.. to wprawiło go w jeszcze większe zaskoczenie ''i odpowiedz mi na moje poprzednie pytanie.''
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tőshirő dnia Czw 19:54, 08 Lis 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Spirit
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 0:35, 10 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Zakapturzona postać stała na skraju wieży obserwując uważnie miasto i tłum ludzi kotłujących się na ulicach miasta. Nagle wyczuł ogromne zaburzenia mocy jakich nie czuł od dawna, bardzo dawna.
-Ciekawe, bardzo ciekawe- ruszył w stronę z której moc nawoływała go bezustannie coraz bardziej się nasilając.
Szedł przedzierając się przez tłumy ludzi, rodian, twileków i przeróżnych innych przedstawicieli ras wszelakich zamieszkujących galaktykę. Moc coraz bardziej napierała i przerażała go doprowadzając go momentami do gęsiej skórki. W pewnym momencie poczuł mocne wibracje i moc jakiej nigdy nie doświadczył, poczuł jak nagle zewsząd ogarnia go pustka i okrzyki poprzedzające powolne zanikanie ogników rozświetlające ciemność w jego umyśle łączącym się z mocą. Mężczyzna przystanął na chwilę i przykucnął w pobliskim kącie chwytając się za skronie. W jednym momencie kilkanaście ognisk mocy opuściło wszechświat na zawsze wydając ostatnie tchnienie. Po kilku chwilach postać wstała rozglądając się w około. Nagle znowu uderzyło go coś dziwnego, mrok zaczął otaczać znajome miejsca, świątynie, akademie, bar…i znajome wibracje mocy gdzieś w oddali!
To uderzyło go najbardziej,- to nie możliwe?!- pomyślał zaszokowany –zdumienie nagle przerodziło się w strach –ten mrok otaczający to miasto i nasilający, i towarzysząca mu śmierć.
-Mam złe przeczucia-powiedział na głos i ruszył szybkim krokiem w kierunku miejsca w którym nie był od dawna, miejscu w którym skupiało się całe życie akademii. Po parunastu minutach dotarł na plac przed znajomym mu wejściem które teraz zamiast przyciągać bardziej odstraszało. Jednak to co przed nim zastał uderzyło go bardziej. –Co tu się do diabła wydarzył?!-pomyślał na widok masakry przed barem. Nagle kolejna fala mocy przeszyła go i ciągnęła w kierunku baru. W kącie placu zauważył grupę zbirów która pewnie chciała zrabować zwłoki poległych. Jeden z nich spojrzał na niego morderczym i pełnym rządzy krwi wzrokiem. Reszta bandy również to uczyniła. Postać była pewna że to żaden problem powtórzyć wyczyn osoby …lub osób które postawiło tu stopę przed nim, lecz odrzucił od siebie te myśl.
-Odejdzie, nie ma cię tu nic do zrobienia. Wróćcie do domów, do swoich rodzin lub miejsc które uznajecie za swój dom. Przemyślcie swoje życie i czyny które popełniliście.-powiedział i każdorazowo kończąc zdanie powtórzył charakterystyczny ruch dłonią.
Banda zbirów nagle jak w transie, każdy z nich zaczął powtarzać zdania tajemniczej osoby udając się w alejke.
Postać w końcu przekroczyła próg baru…BARU U PAFIEGO
To co zobaczył w środku nie zaskoczyło już go biorąc pod uwagę to co zobaczył na zewnątrz, jednakże osoba którą dostrzegł przy ladzie przeciwnie. Był to Toshiro, domyślał się tego już wcześniej jednak do póki go nie zobaczył nie był do końca tego pewien. Jednak z całą pewnością to nie on był przyczyną tych wydarzeń. Nagle zaczął wyczuwać drobne wibrację mocy, przeczucia ostrzegły go by nie zwlekał. Szybkim krokiem skierował się w ciemny kąt zanim ktokolwiek zareagował na jego obecność. Śmiał wątpić iż ktokolwiek go dostrzegł. Przynajmniej tak sądził. Siedząc przyczajony w kącie wodził wzrokiem po barze przyglądając się scenie rozgrywającej się tam a co jakiś czas zerkając w kierunku wejścia.
Miał złe przeczucia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Spirit dnia Sob 1:13, 10 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Squito
Dołączył: 06 Lis 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Sob 8:35, 10 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Squito szedł wolnym krokiem, kierując się w stronę miejsca gdzie poinstruował go jeden z opryszków. "Przed utratą głowy oni wszyscy są gadatliwi" - pomyślał a na koniuszkach jego ust pojawił się grymas sadystycznego zadowolenia. "Najpierw trzeba wybadać grunt dopiero później działać"- powtarzał to sobie przed każdym zleconym zadaniem jako swego rodzaju kodeks, którym się kierował. Jego celem byli użytkownicy mocy tacy jak on sam. Nie! Przecież Hutt, przedstawiciel tej oślizgłej rasy wzbudzającej w nim obrzydzenie, powiedział, że to Jedi. "Jasna i ciemna strona mocy, zły i dobry bandzior, on wybierający światło lub ciemność" - rzucił w duchu. Za każdym razem gdy o tym myślał, czuł gniew przepływający przez niego niczym wzburzona, lodowata woda Mannan. Lubił ten stan, był w tedy spokojny na zewnątrz lecz w środku czuł chłód i nienawiść do hipokryzji zarówno Jedi jak i większości Sithów. Szedł myślał - "Dla mnie nie ma podziału na dobro czy zło jest są tylko sprawy, które muszę rozwikłać i zadania, które wypełniam, jest tylko...". Nagle otrząsnął się gdy jego stopa dotknęła czegoś miękkiego. Przystanął, popatrzył dół i zobaczył ,że wbił się szpicem swojego buta w nie żywe ciało jakiegoś zbira. uśmiechnął się, spojrzał trochę wyżej i dostrzegł napis "Bar u Pafiego". "tak... to tu...". Wszedł do baru niepostrzeżenie zobaczywszy w progu dwie postacie, następnie ulokował swoje cztery litery w najdogodniejszym dla niego miejscu do obserwacji i zaczął bserwować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 12:49, 10 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Po krótkiej chwili barman miał już udzielać odpowiedzi, jednakże jego wzrok padł jeszcze na drzwi, którymi do baru wchodziła postać odziana prawie w całości w czerń. Wówczas gruby Chiss jeszcze bardziej zaniemówił. Tőshirő spojrzał również w tamtą stronę, nie mógł zobaczyć twarzy gościa, jednakże wyczuł swego rodzaju żądzę krwi, lub coś równie nieprzyjemnego. ''eh.. wiesz co grubasie? Stwierdzam, że za dużo dzisiaj czuję..'' przemówił kel dor do leżącego barmana, spokojniejszym głosem niż poprzednio. ''Powiedz mi, znasz może tego tam Pana, który właśnie sobie usiadł? Wydaje mi się, że całkiem dobrze jest ci znajomy'' Ale po tym pytaniu, choć Jedi przemówił znacznie łagodniejszym tonem, to strach w Chiss'ie urósł na tyle, że nie zdołał wypowiedzieć ani jednego słowa. Wtedy Tőshirő stanął na nogi, po pół minuty ponownie przemówił, tym razem troszeczkę cichszym głosem ''rozumiem.. i wiesz co jeszcze? Mam pewien pomysł, w którym ponownie Cię wykorzystam. No co tak na mnie dziwnie patrzysz? Przynajmniej będzie zabawnie!'' Gdy wstał i przeskoczył ponownie ladę, otrzepując się przy okazji, rozejrzał się po okropnie zaniedbanym barze. Zaciekawiła go jeszcze jedna osoba, siedząca w podobnym miejscu dobrym do obserwacji, co ten w czerni. Przymknął oczy, teraz nie miał wątpliwości. Ten drugi to był Spirit, jego stary przyjaciel z WoH. Owa myśl uradowała go niezmiernie i dodała mu troszkę otuchy w tym co miał zamiar zrobić. Jednakże skierował się ku temu nieznajomemu, przez którego odczuwał lekki niepokój. Usiadł przy tym samym stoliku, na przeciwko niego ''Witaj!'' wypowiedział donośne słowa, w których co ciekawe, można było usłyszeć nutkę uradowania ''My się raczej nie znamy. Jestem Tőshirő, dawny pracownik tego , jakże wspaniałego miejsca''. Ostatnie słowa, były oczywiście w pełni przesiąknięte ironią. ''Mam do ciebie pewną sprawę, albo raczej pytania, na które cholernie potrzebuję odpowiedzi. Ale co to za rozmowa, bez żadnego trunku, prawda?! BARMAN! DWA BESPIŃSKIE PORTO PROSZĘ!'' Wtedy to barman zza lady spojrzał na niego z miną typu ''kpisz sobie? ja mam tam iść? ^.-'' Ale ostatecznie nalał dwa bespińskie porto najczystszych szklanek jakich miał.. a miał może chyba właśnie tylko te dwie, przy czym najpewniej wyczyszczone specjalnie na zawołanie Jedi.. Jednakże największym problemem dla Chissa było przeciśnięcie się przez ladę.. Powierzchnia jego ciała zajmowała prawie całe miejsce za ladą, więc musi być to dla niego na prawdę dużym wyczynem, żeby się z niej wydostać. Ostatecznie udało mu się, a teraz zmierzał powoli z dwiema szklankami bespińskiego porto, bez żadnej tacy.. niósł je w swoich, zapewne okropnie brudnych łapskach. Dotarł, postawił co postawić miał, a gdy wracał, sam potknął się o jakieś leżące martwe ciało na ziemi.. Tym razem miał problemy by wstać. W końcu udało mu się przedrzeć przez wszystkie przeszkody baru, aż Tőshirő nabrał ochoty by zacząć mu dawać oklaski, za zwycięstwo Chissa z niebywale trudną dla niego drogą.. wziął wtedy jedną szklankę do ręki. Nie wyczuł tu żadnego podstępu ze strony barmana, a zatem wziął jednego, małego łyka, pysznego, zimnego bespińskiego porto ''jej.. po raz pierwszy ta niebieska kupa tłuszczu o coś się postarała. Na prawdę dobre, co chyba raczej nie często się tu zdarza. Też tak myślisz, mój drogi przyjacielu? Ostatnie słowa miały wydźwięk zarówno sarkastyczny jak i trochę radosny. Nie odczuwał już niepokoju. Teraz siedział nie przeciwko nieznajomego, który sprawiał momentami, że jednak otoczenia dla Kel Dora stawało się trochę chłodne i bardziej nieprzyjemne..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tőshirő dnia Sob 12:54, 10 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Spirit
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 19:50, 10 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Spirit obserwował ciekawą rozmowę Toshiro z najemnikiem, tak z pewnością był to swego rodzaju najemnik. Zastanawiał się o co tu w ogóle chodzi, rozejrzał się po zniszczonym barze i rzezi jaką urządził Toshiro. –Cóż widzę że to naprawdę poważna sprawa-pomyślał. Nie mógł dłużej zwlekać, coś go naciskało by w końcu zrobił ruch. Jednak spokój i harmonia której tak dużo poświęcił swych godzin medytacji i ćwiczeń nakazała mu rozwagi i opanowania. Jednak czuł że taki stan rzeczy nie potrwa długo. Używając mocy zaczął skupiać się na tych dwóch postaciach rozmawiających z sobą. Czekając z coraz większym napięciem wyczekiwał kolejnych zdań padających z ich ust.
–Hmm co ja bym począł bez mocy - pomyślał.-Naprawdę się postarał, no w końcu - pomyślał z uśmiechem Jedi na słowa Toshiro o bezpańskim porto zaserwowanym przez barmana i wspomnienie prawdziwie wybornych trunków z najlepszych barów w galaktyce. –Czas się włączyć do tych wydarzeń, czuję …tak zdecydowanie moc mi podpowiada, że powinienem to zrobić. Hehe no i w sumie jestem bardzo ciekaw co tak naprawdę się dzieje.
Te silne zaburzenia mocy i ta przedziwna pustka nabierająca na sile. Co tu się dzieje?- Spojrzał na postać siedzącą koło Toshiro, tak zdecydowanie ma on cos wspólnego z tymi dziwnymi wydarzeniami, możliwe że jednak się myli. Moc jednak podpowiadała mu że powinien mieć go na uwadze. –Czas chyba wziąć w tym udział – pomyślał. Wstał z miejsca i powoli wyłaniając się z cienia wypowiedział – Barman jeszcze jedną szklankę tego jakże nad wyraz udanego w tym barze trunku… w czystej szklance oczywiście-przy tych słowach spojrzał się na barmana skupiając wzrok na jego oczach i kierując go na zabrudzone szklanki stojące na blacie który nie grzeszył szczególną schludnością. Jego niebieskie oczy skupiły się po chwili na dwóch postaciach i twarzy Toshiro który posłał mu krótki uśmiech. Najwidoczniej tylko czekał na moment kiedy Spirit w końcu przestanie się czaić i włączy się do dyskusji. – Toshiro przyjacielu, jak zwykle w centrum wydarzeń-powiedział przy okazji zdejmując kaptur i przysiadając się koło starego znajomego. Spojrzał na tajemniczą postać która nie wzbudziła w nim żadnych pozytywnych emocji, wręcz przeciwnie. Było coś dziwnego, tajemniczego i interesującego w tej postaci ale także przerażającego. Siedział tak w atmosferze chłodu i napięcia zachowując pozorny spokój i opanowanie które opanował dzięki godzinom medytacji i drogi jaką obrał w czasie szkolenia, choć pomimo pozorów jakie sprawiał był równie dobrze wyszkolony jak pozostali Jedi z jego akademii. To właśnie ten spokój i opanowanie mogło być jego atutem przy tej rozmowie. Toshiro zdecydowanie potrzebował informacji a Spirit postanowił pomóc mu w ich uzyskaniu. Pomimo pozornego spokoju czuł że pakuje się w coś poważniejszego. –Mam złe przeczucia-pomyślał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Squito
Dołączył: 06 Lis 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Nie 8:53, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Squito popatrzył na barmana chcącego podać mu trunek, ten spojrzał na niego a w oczach miał coś na wzór strachu z nutką zdziwienia. Zabrak ściągnął skórzany kaptur tworzący całość z czarnym skórzanym płaszczem. Barman zapominając o położeniu zamówienia przed klientem, oddalił się żwawym krokiem za ladę baru. kiedy odchodził dało się słyszeć słowa "a więc sith... te oczy ...Ta skóra... abominacja". Squito odwrócił głowę w stronę, jak się już domyślał swojego pierwszego celu. "Widzę, że jesteś równie zaskoczony co ten grubas" - zaczął - " A więc odpowiem na twoje pytanie, które jak widzę nasuwa się tobie na usta. Nie, nie jestem Sithem, ani żadnym wynikiem eksperymentów. Moja biała skóra i czerwone oczy są po prostu.." - urwał na chwilę gdy zobaczył, że ten drugi stojący przy barze także ma zamiar włączyć się do rozmowy. Poczekał aż bedzie na tyle blisko żeby wyraźnie mógł dosłyszeć po czym rzekł - "Wynikiem grymasu natury. Jestem albinosem a to u Zabraków zdarza się może raz na parę milionów osobników". Oboje byli zdezorientowani i raczej nie wierzyli mu do końca " cóż nikt nigdy w to nie wierzy, Jedi są zapatrzeni w swoją doskonałość a zwykłym ludzią strach zamyka oczy i rozum" - pomyślał i poczuł chłód w sobie ten sam, który kroczył z nim od dzieciństwa, ten który zwiastuje u niego nienawiść i żądze mordu. "Nie... dość!"- powiedział w duchu opanowując złość. Popatrzył na swojego rozmówcę i rzekł -"O drinka się nie martw, nie piję w pracy"- po czym zamilkł ze wzrokiem wpatrzonym w bliżej nieokreślony punkt, pozostając bardzo czujnym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Squito
Dołączył: 06 Lis 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Nie 21:54, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
widząc, że dwóch Jedi nie odzywa się przez dłuższą chwile, postanowił wykorzystać ich zaskoczenie. Jednym ruchem ręki przewrócił stolik na osobnika siedzącego naprzeciwko niego, po czym rzucił granat błyskowy w stronę drugiego samemu wybiegając z baru. Podążał z niebywałą szybkością na najwyższy punkt w Courscant by tam, przystać i przygotować się do walki. "Teraz zobaczymy jacy jesteście dobźi"- pomyślał. Nie ukrywał swojej obecności w mocy, chciał by użyli swojej medytacji, chciał by zauważyli, że dziwnie osłabli. Lubił to robić użytkom mocy zwłaszcza tym aroganckim, zapatrzonym w swoje bezwartościowe ideały jedi. Najpierw jak zawsze trochę się z nimi pobawi by szanse się trochę zwiększyły, oczywiście dla niego. Później obu ogłuszy i zwiąże. "Aroganccy Jedi zawsze myślą, że uwolnią się przy pomocy mocy... Zawsze". Wyciągnie od niech informacje na temat tego trzeciego, później zabije. W drodze do kolejnego celu wstąpi nawet do Baru u Pafiego i spróbuje sobie tego Bespińskiego porto czy jak mu tam. W końcu należy mu się chwila relaksu. A tak i zabije tego grubego Chissa, nie na w prawdzie na niego zlecenia lecz po prostu go nie lubi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tőshirő
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 22:44, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Tőshirő patrzył chwilę z zaciekawieniem w Zabraka, jednakże właśnie leciał na niego stolik, na którym stało jeszcze jego Bespińskie porto! W porę zdążył się ocknąć by jeszcze odepchnąć od siebie stolik, ale w tym samym czasie poleciał na Spirita jeszcze granat błyskowy, którego skutki odczuli właściwie wszyscy obecni w barze. Zabrak już dawno wybiegł po za bar. Tőshirő zdał się ponownie na moc.. Tym razem czuł to wyraźnie. Gniew, Nienawiść, przeszywający chłód, żądza krwi.. Czuł to teraz wyraźnie. Mało tego, owe odczucia dochodziły teraz z jego ulubionego miejsca. ''Mm Spirit! ruszamy! Ktoś chce się zabawić. Zabawimy się z nim, tylko nie daj ponieść się jego sztuczkami, którymi chce osłabić naszego ducha. Nie ma wątpliwości, to Sith i łowca nagród jednocześnie. Aktualnie, mam do niego więcej pytań niż miałem poprzednio. Ruszamy!!'' Kel Dor zrzucił szaty ponownie i w swojej wspaniałej, czarnej zbroi, oraz zieloną, podwójną klingą, gotowy był do boju. Ruszył swoim pędem. Owe zdarzenia ożywiły go na tyle, że poprzedniego skutków poprzedniego zmęczenia, nie było już widać. Wbiegł jak najszybciej na to samo, wysokie miejsce.. Czasem myślał, czy by nie nazwać go w jakiś sposób, ze względu na wiele powiązanych z nim wydarzeń, np. ''Wieżowiec Sądu'' albo po prostu ''Wielki''. Stał za Sithem, który już wiedział o jego obecności. ''Cóż, nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, fakt faktem, nie zadałem go, ale odmawianie bespińskiego porto jest już troszeczkę nie grzeczne, nie sądzisz? I na prawdę, do zabarwienia Twojej skóry nie miałem pretensji. Sam mam dziwną.. taką pomarańczową.. w końcu zresztą kel dorem jestem. Ale mimo wszystko na pewno znasz odpowiedź na moje pytanie: Gdzie on jest, gdzie jest ten Jedi, z którym ostatnio miałeś do czynienia? Oraz takie jeszcze inne pytanie: Kto Cię wysłał? Kto jest Twoim mistrzem?!'' Tőshirő stał teraz w gotowości, czekając na następny ruch przeciwnika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Spirit
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 23:41, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Ku**a wiedziałem-zaklął gdy granat oślepił wszystkich obecnych w barze.
Czuł to, czuł że coś się wydarzy ale sith był zbyt szybki i przebiegły a to wszystko potoczyło się zbyt szybko. Ciemna strona musiała spowodować że nie był wstanie przewidzieć za pomocą mocy manewru sitha. Tak teraz był już pewny i zgodził się z przyjacielem to z pewnością jest sith i to w dodatku bardzo dobrze wyszkolony. Zdążył zobaczyć wybiegającego Toshiro ze swoim podwójnym mieczem świetlnym o zielonej klindze. Wstał, otrzepał swoje szaty po czym spojrzał na barmana. –Chyba to twoje bespińskie porto mu nie smakowało- powiedział ironicznie po czym zdjął płaszcz. Skupił w sobie moc i pędem pobiegł za Toshiro. Po chwili był już na wieży z której było widać panorame rozległego miasta. Miejsce w którym niegdyś wielu jedi z zakonu oddawało się medytacji. Teraz mało kto tu zaglądał oprócz garstki obecnych jeszcze w tym mieście Jedi. Toshiro stał naprzeciwko sitha przygotowany do działania, czuł narastającą moc wokół Sitha, nienawiść którą emanował do Jedi przytłaczała i wiedział, że kolega tym razem nie da się zaskoczyć. Usłyszał słowa przyjaciela o pewnym Jedi. Teraz wszystko układało się w całość, te dziwne zaburzenia mocy i nagła narastająca mroczna moc. Działo się coś niedobrego, z pewnością ów Jedi skonfrontował się z sithem, ale nie miał pewności co tak naprawdę się wydarzyło.
-Co tu się dzieje, ty Zabrak, nie mów że trunek naszego przyjaciela ci nie smakował, gadaj co tu się dzieje- rzucił spojrzenie na przyjaciela po czym znów spoglądając na sitha spytał
- gdzie jest ten Jedi z którym się spotkałeś? - Niebieska klinga zamigotała gdy dobył miecza. Wiedział że teraz nie mogą sobie pozwolić na zlekceważenie przeciwnika. Na razie nie będzie sięgał po drugi miecz, zbyt bardzo mógłby dać się ponieś ferworze walki gdyby do niej doszło. –Hmm, a więc nam odpowiesz?- spytał ironicznie i zerknął porozumiewawczo na kolegę-czy mamy cię zmusić?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Spirit dnia Nie 23:42, 11 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Squito
Dołączył: 06 Lis 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Śro 16:12, 14 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Zabrak obrócił się w stronę dwóch Jedi a na jego twarzy pojawił się uśmiech ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. Prawą ręką sięgnął pod płaszcz i wyjął podłużne rękojeści mieczy. Jedną z nich przełożył do lewej dłoni. Dwa zabójcze wibroostrza powlekane cortosis, wyglądające jak srafy lecz dwa razy mniejsze wysunęły sie z niebywałą precyzją i gracją. Squito szybkim ruchem ręki, używając przy tym telekinezy uruchomił pułapkę pod nogami narwańca z mieczem świetlnym. Mechanizm zadziałał tak szybko, że Jedi nawet nie drgnął gdy trzy durastalowe obręcze wyleciały z ziemi i zacisnęły się wokół nóg, dłoni i ramion biedaka. Zabrak uśmiechnął sie szerzej i powiedział - "Twoja moc nie jest już tak silna aby przezwyciężyć moja małą niespodziankę. Pozwoli mi to rozprawić się z twoim znajomym gdy ty grzecznie będziesz patrzył i czekał na swoją kolej". Nagle uśmiech na twarzy łowcy nagród znikł a kiedy to się stało rzekł do drugiego Jedi -"Twojego kolegę mamy z głowy gdyż zdążyłem wyssać mu tyle mocy żeby na jakiś czas był bezradny jak niemowlę. Bo widzisz lubię wyrównane szanse, nie to co wy Jedi". Po tych słowach przyjął dziwną pozycję bojową, coś na wzór połączenia jar-kai'a z vapaad'em i ruszył na swój pierwszy cel z ogarniającą go nagłą furią dobrze znaną u Mandalorian.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|